czwartek, 21 września 2017

Przeprowadzka- jak sobie z tym poradzić i jak o niczym nie zapomnieć


Nadszedł wielki dzień. Ten, w którym najwyższy czas odciąć pępowinę. Dzień przeprowadzki, dzień wielkiego szczęścia, ale też smutku i kilku uronionych łez. Nie przeze mnie- bo czemu miałabym płakać- w moim życiu dzieje się coś nowego, coś na co tak długo czekałam. Jedna różnica tylko w tym, że tym razem przeżyję coś nowego już bez najukochańszych rodziców, którzy byli na wyciągnięcie ręki, którym w każdym momencie można było się zwierzyć, przytulić i wypłakać brudząc przy tym, tuszem do rzęs, jedną z ulubionych koszulek mamy. Tym razem oddzielą nas setki kilometrów, które będziemy pokonywać- od czasu do czasu.
Ale halo! Są przecież telefony, które ratują nasze tyłki, gdy naprawdę musimy z kimś pogadać, a nie ma nikogo takiego na horyzoncie. W dwóch słowach: Damy radę! My wszyscy, którzy wyfrunęliśmy z rodzinnego gniazda po to, aby studiować, pracować, czy po prostu najzwyczajniej w świecie rozpocząć własne życie. Kiedyś musiało to się stać, a lepiej teraz, niż za kilka lat, gdy rozstanie byłoby jeszcze trudniejsze. Właśnie- rozstanie, czy przyzwyczajenie do wygody? Zawsze wszystko zrobione, posprzątane, ugotowane, a i jeszcze kieszonkowe się znalazło. Żyć nie umierać. Przyszedł właśnie taki moment w naszym życiu, gdy to my sami musimy zadbać o to czy mamy co jeść, czy mamy czyste ubrania, czy rachunki są opłacone(nawet jeśli to pieniądze od mamy) i czy na pewno nie odłożyliśmy jakiejś sprawy na później- na za późno. Czas wziąć sprawy w swoje ręce. Zgadzam się, że pożegnanie z domem rodzinnym nie jest łatwe, szczególnie, gdy widzi się mamę, która płacze, bo kto by chciał, żeby jego mama była smutna? Można by zadać sobie pytanie: Dlaczego ona płacze? Przecież nie dzieje mi się żadna krzywda, a wręcz przeciwnie- będę mieszkała z na pewno wspaniałymi współlokatorami, czyli swoją drogą na pewno nie będę się nudzić, no i będę studiowała, a przecież po to wyprowadziłam się z domu. Nieprawdaż? Najgorsze będą pierwsze dni. Nie powiem Wam ile to dokładnie będzie- ale powiem Wam, że zaraz po tym dołku  przyjdzie piękny czas w którym Wasza motywacja wzrośnie, a w nowym mieście, ciemnym niczym labirynt dostrzeżecie światełko stopniowo rozświetlające kolejne drogi. Dajmy sobie czas, żeby oswoić się z nowym miejscem i ludźmi. Od wieków wiadomo, że na naszej drodze będą ludzie, którzy chcą dla nas jak najlepiej, ale będą i tacy, którzy przy każdej nadarzającej się okazji rzucą nam kłodę pod nogi. Przeskoczcie ją i biegnijcie dalej do swoich celów! A jeśli powinie Wam się w czymś noga- głowa do góry i do przodu! Jasne?

Przejdźmy do punktu, w którym wypadałoby wspomnieć co zrobić, aby niczego nie zapomnieć. Pierwsza i najważniejsza dla mnie zasada!

Już kilka dni wcześniej notuj co jest Ci potrzebne!

Najlepiej jeśli podzielisz swoją kartkę na rubryki: środki czystości, higiena, ubrania, artykuły papiernicze...
Tym sposobem na pewno o niczym nie zapomnisz! W każdej rubryce wpisujesz co musi znaleźć się w Twojej walizce, odhaczasz, kiedy na pewno masz już to spakowane- albo! (tak było u mnie) kiedy leży na kupie na środku pokoju. Tak, to przypadek z życia wzięty. Czy polecam? U mnie jak najbardziej się sprawdził, być może sprawdzi się i u Was. Ryzykiem jest ciągle krzycząca mama co to robi na środku pokoju, co u mnie akurat się nie wydarzyło, ponieważ mama była tak smutna, że wyjeżdżam, że chyba wszystko było dozwolone. :) Ale wróćmy do tematu. Poświęć na pakowanie kilka dni. Nigdy nie rób tego na wieczór przed wyjazdem, bo zawsze, ale to zawsze o czymś zapomnisz. Daj sobie czas, a na pewno nie pożałujesz.
Pomyśl również o rzeczach typu: kołdra, pościel, poduszka... Jeśli nie jesteś pewien, czy w pokoju, który wynajmujesz będzie to dostępne- dowiedz się. Jeśli głupio Ci dzwonić i pytać, po prostu zabierz wszystko ze sobą. Uwierz mi, to nie zginie, najwyżej rodzice zabiorą z powrotem do domu.
Kończąc mój dzisiejszy wpis mówię Wam:

Kochani! Wszystkim, którzy zaczynają studia, żegnają się z rodziną i zaczynają nowy etap w swoim życiu życzę powodzenia! Pamiętajcie! Nie jesteście sami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anatomia- Strach ma wielkie oczy?

Piątek. Godzina 6.10, otwieram oczy zbudzona przez najbardziej znienawidzoną melodię- dźwięk mojego budzika. Leżę, nie mam ochoty wychodzi...